2009
Pochmurny, wietrzny i zimny poranek w dniu św. Mikołaja 6 grudnia 2009 roku nie napawał myśliwskim optymizmem. Wielu kolegów zrażonych taką pogodą postanowiło spędzić niedzielę w domowych pieleszach, oddając się bezczynnemu leniuchowaniu. Na zbiórce pod „przekaźnikiem” zjawili się ci, dla których polowanie jest ponad wszystkim. Wyjątkowo sprawnie przeprowadzona odprawa przez kolegę łowczego, przy wyjątkowym zdyscyplinowaniu obecnych myśliwych sprawiła, że po chwili na pięknie uformowaną linię myśliwych mogły ruszyć niepokojone sprawną naganką niezliczone chmary jeleni i watahy dzików. Rozpoczęła się wojna w kniei nad „bieszczadzkim morzem” Kolega łowczy liczy strzały i powoli ogarnia go lekki niepokój, czy aby już nie przekroczyliśmy planu. Po czasie okazuje się, że wszystko jest w porządku. Powrót ze stanowisk, przeliczenie myśliwych, naganki, przygotowanie pokotu. Wspaniałe polowanie.
Dzięki Kolego Łowczy!